Zapraszamy do obejrzenia webinarium w ramach projektu pn. Organizacje wiejskie w procesie stanowienia prawa realizowanego przez Forum Aktywizacji Obszarów Wiejskich.
Temat webinarium:  Dom i jego otoczenie jako element architektury krajobrazu i ładu przestrzennego
Prowadzący: Prof. nadz. dr hab. Marian Kachniarz

Aby obejrzeć nagranie prosimy kliknąć w link: NAGRANIE Z WEBINARIUM 


Odpowiedzi udzielone na pytania zadane przez uczestników webinarium:

Proszę o kilka zdań w temacie Wód Polskich i pozwoleń wodnoprawnych

To jurysdykcja „wyjęta” spod kompetencji samorządu lokalnego i zcentralizowana w jednostce państwowej. Zamiarem było usprawnienie procedur zarządzania wodami, w tym decyzji wodnoprawnych. Niestety, dotychczasowe funkcjonowanie „Wód Polskich” jest przykładem porażki tego typu reform, a sama wiara że będzie lepiej nie przekłada się na realne efekty. Idealny przykład dla studentów, że nie zawsze „większy jest lepszy”, tym jednak którzy czekają miesiącami na decyzje – wcale nie jest do śmiechu.

Jak można zmienić podejście władz lokalnych do tworzenia ładu przestrzennego. Od czego zacząć?

Od uwrażliwiania, że to jest ważna kompetencja i odpowiedzialność władzy lokalnej. To samo wobec lokalnej społeczności – w LGD np. mało się o tym dyskutuje i uświadamia. Wszyscy (w tym samorząd) musimy się tego uczyć. Choć nie jest to droga gwarantująca szybką skuteczność to innej nie widzę.

Nie jestem przekonany, że takie dokładne ujednolicenie zabudowy – podobna bryła bydynku podobna kolorystyka, taki sam dach itd to sprawi, że osiedla będą „nudne”.

Wiem, wiem… „de gustibus non est disputandum”, czy bardziej po naszemu „każdy na zagrodzie równy wojewodzie”. Byłbym za takim pełnym liberalizmem, gdyby przestrzeń nie była naszą wartością wspólną. A w tym względzie warto się wschłuchać w główny nurt opini specjalistów od architektury, urbanistyki, estetyki, wzornictwa, czy sztuki. A także odwołać do pokładów własnej wrażliwości – jak zwiedzamy świat to co nas zachwyca? Kolorowe fawele i zabudowa byle gdzie i ile się da, czy może przykłady „sielankowych” miasteczek, nazwanych tak właśnie ze względu na uporządkowanie. To cecha mądrości, gdy gust indywidualny uznaje granice odpowiedzialności za przestrzeń wspólną.

Może dokładne ujednolicenie zabudowy można jakoś urozmaicić?

Przekornie bym odpowiedział – ale po co? W tym pytaniu jest jednak siła naszego przywiązania (i dążenia) do urozmaicenia i odróżniania się. Nie trzeba daleko szukać – wystarczy porównać kolorystykę balkonów w blokach „z wielkiej płyty” w Polsce i w Czechach. Podobna zabudowa i takie same stosunki prawne, tyle że u południowych sąsiadów wszystkie balkony są „nudne”, bo w jednej kolorystyce a u nas jest brokat, pstrokacizna, kontrast i epatowanie kolorem. Inaczej jednak odreagowujemy epokę szaszyzny, nie wiem jednak czy lepiej „dla oka”.

Kiedy budowano zalew w Czorsztynie, wieś Maniowy przeniesiono wyżej. Zbudowano właśnie coś tak dokładnie ujednoliconego, że górale nie chcieli się przeprowadzać mimo wielu udogodnień.

Przed laty, jako studenci na praktyce w Pieninach, mieszkaliśmy na kwaterach w tych nowych domach. Mieliśmy okazję do długich rozmów z góralami na ten właśnie temat. Problem nie tyle leżał w ujednoliceniu, co w niedostosowaniu tych budynków do góralskich tradycji budowlanych oraz funkcji obsługi gospodarstw rolnych. Poza tym to problem przymusowego przesiedlenia i zranionej góralskiej „ślebody”. Dzisiaj obok tych domków, rozwinęły się zespoły innej zabudowy, z tym że w większości jest ona jednak ujednolicona – strome dachy, charakterystyczne góralskie okapy, sporo pięknej snycerki… no i oczywiście wiele kondygnacji (dla letników).

Czy twórcza interpretacja architektury domku wbudowanego w obiekt wielokondygnacyjny jest z naszego podwórka?

Niestety to obraz realny i z naszego polskiego podwórka, konkretnie z Zakopanego. Obiekt uzyskał niesławny tytuł „Makabryły roku”. Szczegóły pod linkiem: http://www.bryla.pl/bryla/56,85300,23169152,makabryla-2017-przebudowa-willi-monte-w-zakopanem-wyniki.html

Jak spowodować zainteresowanie mieszkańców dokumentami planistycznymi?

Tak jak pisałem na początku – to proces wzbudzania odpowiedzialności (i wrażliwości) za przestrzeń traktowaną jako wartość wspólną. A to wymaga czasu i edukowania. Mam taki sam problem w miejscowości i gminie w której mieszkam. Z doświadczenia wiem, że niestety dopiero negatywne przykłady i żal po utraconych walorach otwierają ludziom oczy. Nie wierzę w tym względzie w skuteczność rozwiązań formalnych, choć oczywiście one mogą pomagać albo przeszkadzać.  Ramawiać, rozmawiać, rozmawiać… narażając się na konflikty i oskarżenia o wtrącanie się „w nieswoje sprawy”.

Dobry wieczór, mamy pytania o planowanie i konsultowanie ścieżek rowerowych… Czy można uzyskać konsultacje po webinarze?

Proszę pisać na maila: kachniarzmarian@gmail.com

Wnosiliśmy uwagi i rozpatrzono ale nie uwzględniono – co dalej?

To zależy na jakim etapie procedury. Plan uchwala rada gminy, projekt przedkłada wójt. Jeśli to wójt nie uwzględnił uwag w przedkładanym projekcie, to jest jeszcze możliwość wnioskowania do rady o ich zaakceptowanie. Jeśli plan jest już przyjęty to… mamy czas na budowanie wrażliwości mieszkańców, która może zaowocować dopiero przy okazji kolejnych zmian w planie (dokonywanych zwykle raz na wiele lat). Przy okazji refleksja – proces partycypacji społecznej w tej procedurze nie oznacza, że wszystkie wnioski mieszkańców „mają być” z klucza zaakceptowane. Ten współudział w decyzjach oznacza, że wielokrotnie nasze opinie zostaną przytłoczone innymi poglądami. Choćbyśmy mieli nieodparte poczucie, że racja jest po naszej stronie, to może się jednak okazać, że racja jest jak d…a – każdy ma swoją. Nie ma co się obrażać i traktować partycypacji społecznej jako wehikułu do transpozycji naszych „jedynie słusznych” opinii. To przecież namiastka działania wspólnotowego, której wypadkową jest zbiorowa (a nie tylko nasza) świadomość. Dlatego wcześniej naciskałem na edukację jako element wpływu na tę świadomość. Cóż, krótszej drogi chyba nie ma…